Ja ujarzmić motura vol.2
Poprzedni post był przydługi i odciągnął mnie nieco od meritum tego cyklu, bo przecież chodziło o to, jakie czynniki trzeba dopełnić, żeby poruszać się sprawnie, bezpiecznie i takie tam. A tymczasem klepię o motocyklu przy zbytnim zagłębianiu się w technikalia.
A może to tak trzeba? W sumie każdy problem w połowie to kwestia maszyny i jej zrozumienia. Niektórzy mówią, że źródło problemu zawsze znajduje się pomiędzy kierownicą a siedzeniem. Taa, jasne. To polecam przejażdżkę taczką. No ale skrajności, skrajności, wszedzie skrajności.
Więc nieco mniej jaskrawy przykład – stary tapczanowóz: bez zawieszenia, hebli i opon. Jak mój pierwszy, tfu, Bandit:) O, jak ja bardzo nie miałem wtedy umiejętności, wiedzy i pieniędzy na jego utrzymanie. No ale był!
Bandit nie hamował – on spowalniał. Bandit wcale nie chrupał z zawieszenia – on wytracał energię mechaniczną zmieniając ją na akustyczną. Bandit nie skręcał – on swą masą przyciągał Ziemię do siebie (tu też dowód na płaskość Ziemi). Czy Bandit to zły motocykl? Otóż nie – ten konkretny był w niedoświadczonych rękach. Co chcę przez to powiedzieć? To, że gdybym dziś (no może za jakiś czas, bo dziś zimno) miał się nim przejechać, to pociąłbym siebie i motor, polał go dieslem (dla zbezczeszczenia zwłok) i podpalił. Pisze to dlatego, że da się inaczej. Bo takich Banditów niestety jeździ więcej. Wystarczy poświęcić im trochę uwagi (pieniędzy niestety też) i stają się poprawnie jeżdżącymi maszynami.
Więc co naprawiłbym w Bandicie gdybym go dziś posiadał?
➡łożysko główki ramy
➡wyciągnięty napęd
➡hamulce
➡opony
➡zawieszenie
O dwóch ostatnich już było co nieco. Ale co z pozostałymi?
Główka ramy. Ona chyba miała luzy. Możliwe że wystarczyło ją dokręcić, ale nie jestem pewien. Z pewnością należało do niej zajrzeć z uwagi na to jak bardzo źle ten motocykl się prowadził.
➡Napęd.
Początkowo był zdrowy, ale zawrotnie 78KM w połączeniu z moim brakiem płynności spowodowały, że łańcuch nierówno się powyciągał. A jak łańcuch nierówno się wyciągnie, to niewygodnie się jedzie – trochę jak na żabie, przy spacerowych prędkościach motor skacze w przód i w tył.
A co zabija łańcuchy najbardziej? To proste: siły rozciągające. I to nie takie, że sobie odkręcimy na jedynce do odciny, wtedy jest ok. Wszystkie ogniwka dostają po dupie średnio tak samo. Najcięższe warunki występują przy dynamicznym ruszaniu i strzałach ze sprzęgła przy gumowaniu. Bo wtedy napęd dostaje kopa nie tylko z niutonometrów generowanych przez silnik, ale też tych wszystkich momentów tworzących się dynamicznie.
Bardziej obrazowo – jak wezmę XJ600, zapnę 1 i odwinę gaz to nic się nie wydarzy. Ale jak wcisnę sprzęgło, odwinę do 9000 obrotów i puszczę sprzęgło to zaliczę plecy. Wniosek: przy strzale ze sprzęgła musiała powstać większa siła. Czy coś da się z tym zrobić by się nie wyciągał? Niby tak – można delikatniej ruszać. Ale to bez sensu. Można też regularnie smarować napęd. To uczciwa cena za możliwość pałowania spod świateł 💪
➡Hamulce.
Hamulce się przydają. Dziś Bandit otrzymałby ode mnie lepsze klocki. Te, na które mu poskąpiłem kiedyś zakładając drewniane gunwo. Nie jakiejś firmy krzak. Założyłem coś z EBC, tylko że te zwykłe, organiczne. A przecież dokładając parę złotych mogłem mieć prawdziwe, spiekowe. Tchnęłoby to jakiegoś ducha w te smutne, jak (obrady sejmu w TVP3) heble.
Potem włożyłbym oplot. Z pewnością nie poprawiłby on skuteczności, bo i nie od tego on jest. Ale 15 letnie przewody gumowe to słabe rozwiązanie. Oplot poprawiłyby wyczuwalność i dozowalność hamulca.
I wreszcie‼ Nasmarowałbym tą trzeszczącą klamkę! Ale ona mnie wkurwiała. Tylko nie wiedziałem, że to to i że to takie proste.
Pozdrawiam Tomasz 🙂
PS: Mimo moich zaniedbań to był naprawdę wdzięczny i twardy sprzęt. Woził moją dupę (nie tylko moją 🙂 ) bardzo dzielnie przez trzy sezony. Potem wpakowałem się nim do rowu. A potem go z tego rowu wyciągnąłem i znów nim jeździłem. Ale nie róbcie tak jak Głodny. Serwisujcie swoje motocykle. I nie jeździjcie po rowach!